Dalmacja – poziom lekko zaawansowany :)

Dalmacja – poziom lekko zaawansowany 🙂

Jeżeli czytaliście post z ubiegłego roku pt: „Dalmackie klimaty Biegowe” zapraszam Was do zapoznania się z bardziej zaawansowanymi opcjami górskich biegów trailowych w okolicach Omisia. Opcja, którą zastosowałem w tym roku była taka sama jak w ubiegłym. Moja recepta na uprawianie sportu podczas wakacji z rodziną:

  1. Wstać między 5 a 6tą rano,
  2. Szybki orzeźwiający prysznic,
  3. Wskoczenie w strój biegowy,
  4. 2-2,5h biegania po górach (10-15km),
  5. Powrót na śniadanie.

Taka opcja jest dobra z kilku wiadomych powodów (rodzinnych), a podczas biegania w ciepłych klimatach powoduje, że nie biegamy w upale no i zaraz po śniadaniu, bez żadnych oporów można walnąć browca:)

Tym razem wybrałem cztery (nie pięć jak w roku ubiegłym) tras biegowych, które skrzętnie wyznaczyłem na mapach internetowych i wgrałem do mojego Spartana. Trzy z tras były modyfikacjami ubiegłorocznych (z większym poziomem trudności) a jedna zupełnie nowa. Jaki jest Omiś i co go otacza przeczytać możecie w poprzednim poście więc przejdę od razu do rzeczy.

 

Trasa nr 1. Kula – od drugiej strony (14,8km / 2h10min)

W tym roku Kula (góra wznosząca się nad samą Nemirą, małym miasteczkiem obok Omisia) poszła na pierwszy ogień. W ubiegłym roku wspinaczka na Kule była najbardziej wymagającym i nieznanym wyzwaniem. Teraz pobiegłem od drugiej strony (od strony szlaku z Lokva Rogoźnica). Początek pobiegłem trochę na rympał. Chciałem skrócić sobie dobiegu po asfalcie, który musiałbym zrobić w przeciwną stronę po ruchliwej ulicy. Tak więc początek i od razu gaj oliwny i chorwacka roślinność, która z delikatnością nie ma nic wspólnego. Finalnie po 350m przecinki po polach do góry dobiegłem do jakiejś drogi i zacząłem biec po w dobrym kierunku. Niestety nie po śladzie, który sobie wyznaczyłem. Co gorsza obie drogi (ślad i ta która podążałem) biegły równolegle. Kolejnego przedzierania się przez zarośla nie chciałem. Potem była chwila nadziei bo znalazłem drogę, której kierunek sugerował dotarcie do zakładanego szlaku ale znów pokombinowałem, chciałem pójść na skróty i … znowu replay. Kierunek dobry ale droga nie ta. Gdy orientacyjnie już byłem poza punktem gdzie zaczynała się wspinaczka zacząłem szukać mniejszych zarośli aby dostać się na szlak. Znalazłem drogę prowadzącą w super miejsce. Chorwacka winnica z dużym polem winorośli. Oczywiście zjadłem trochę winogron:) Potem już było lepiej. Dotarłem na szlak i zaczęła się wspinaczka w górę. Szczyt był ukryty za innym żlebem, który trzeba pokonać. Piękne widoki. Ostatnie kilkaset metrów wspinaczki to odcinek, który pokonywałem rok temu. Niestety sama końcówka jest taka sama, ale tam już wiedziałem co mnie czeka. Na szczycie wpisałem się do zeszytu i zrobiłem kilkuminutowy materiał do „Omiś from above”, który powstanie w niedalekiej przyszłości. Zbieg z Kuli już standardowo, bez zatrzymywania się na zwiedzanie czy zdjęcia. Znalazłem skrót przy Crkva Svetog Stjepana co pozwoliło zaoszczędzić biegu po asfalcie. Całość trasy ok 15km ale gdybyście chcieli użyć śladu gpx to uważajcie na początek trasy i mój rympał na pierwszym kilometrze nie jest przyjemny – lepiej dłużej ale po drodze. Suma podbiegów na tej trasie to prawie 1km.

 

Trasa nr 2. Gospe u Sniga – od drugiej strony i jeszcze dalej (13,4km / 1h43min)

Tutaj także replay od drugiej strony ale z rympałem w kierunku… no właśnie czego… Po podbiegu asfaltem z Omisia (tam podjechałem autem aby zdążyć na śniadanie) przez Duce, Stare Duce wdrapaniu się na znaną Gospe u Sniga pobiegłem granią w stronę szczytu góry, gdzie były jakieś zabudowania i wieża antenowa (na żadnej mapie nie znalazłem nazywy góry ani obiektów tam znajdujących się). Bieg po grani jest super widokowy. Po jednej stronie mamy widok na Dugi Rat i morze a po drugiej Naklice i piękne pasmo gór z Kozikiem (Św Jury) ale to ten niższy Jurek (nie ten nad Makarską). Wiedziałem, że tam też chcę pobiec i będzie to największe wyzwanie na tym wyjeździe. Granią machnąłem kilometr i ze 250m do góry. Wprawdzie nie dobiegłem do zabudowań – ale byłem niedaleko. Ponieważ było lekko wietrznie schowałem się za skałą, rozpakowałem Mavica i zrobiłem oblot okolicy.

Powrotną droga przez Naklice do Omisia pokonałem ekspresowo. Całość to niecałe 14km z sumą podbiegów bliską 700m.

 

Trasa nr 3.  Kozik Św Jure – nie ten nad Makarską ale też duży (12,5km / 1h52min)

Kolejny dzień biegowy był najważniejszy. Nie mogłem się doczekać kiedy wbiegnę na najwyższą górę w okolicy: Św Jury – Kozik (1319mnpm). Też nie biegłem go z samego Omisia. Podjechałem 200m do góry samochodem i wystartowałem z Gaty. Tak jest zdecydowanie najlepiej gdyż dobieg do Gaty musiałbym zrobić po asfaltowej, krętej drodze (bez pobocza) co byłoby niezbyt bezpieczne i przyjemne. Tak więc zostawiając auto pod sklepem w Gacie zacząłem wspinaczkę. Początkowo jest dość delikatnie i po lokalnej wiejskiej drodze, ale szybko dociera się do drogi szutrowej, która już szlakiem prowadzi do początku wyrypy na Kozika. Byłoby pięknie gdyby nie to, że droga przebiega przez podwórko razem z kurnikiem na środku i… psem, który z zębami skoczył na mnie z ukrycia:(. Stanąłem jak wryty, lekko się wycofując i obserwując zachowanie „pieska” skręciłem szybko poza trasę między rozlatujące się zabudowania. Ten manewr widać na śladzie w okolicach 1,7km trasy (i w drodze powrotnej na 10,4km). Ufff, udało się ten bałagan ominąć. Dość szybko szutrowa drogę trzeba opuścić i udać się w wąski szlak na Jurego. Od początku jest dość ostro ale mało widokowo. Piargi i kamieniołomy w lesie – Tak można określić ten szlak. Tutaj dopiero zaczyna się zabawa z szukaniem czerwonych oznaczeń szlaku. Wystarczy, że się lekko zamyśliłem i już znalazłem się poza szlakiem w tzw. „czarnej dupie”. Dla urozmaicenia cierpienia wszystkie chorwackie krzaki są kujące co skutecznie pozbawia przyjemności błądzenia. Przetrenowałem wszystkie opcje, które można wybrać gdy zgubi się szlak. Najszybciej w stronę potencjalnie przebiegającego szlaku (ale nie w dół) lub dalej do góry, przecież widać gdzie mam iść albo w dół po śladach do ostatniego znalezionego oznaczenia. Zdecydowanie polecam ostatnią opcje – najlepsza, najszybsza i bez niespodzianek. No chyba, że lubimy problemy. Całe wejście na górę od południowej strony jest ostre dość mocno zakrzaczone. Sama końcówka jest łagodniejsza i bardziej widokowa.  Na szczycie czeka Was niespodzianka. Mała kapliczka oraz skrzynka z zeszytem na podpisy osób, które ten szczyt zdobyły. Stamtąd rozpościera się przepiękny widok na wszystko dookoła. Widać Split, autostradę za którą jest interior, góry nad Makarską z wyższym Jurkiem oraz Adriatyk i wyspy Brać oraz Hwar. Na szczycie znów kilka zdjęć z lotu ptaka i szybki powrót do Gaty. Powrotna droga była inna. Przede wszystkim była od północnej strony. Dużo mniej krzaków, większe głazy i skały ale wyblaknięte oznaczenia szlaku łatwo było zgubić.  Zdarzyło mi się to dwa razy. Teraz już byłem mądrzejszy – nie eksperymentowałem. Po prostu wracałem do szlaku po „swoich śladach”. Trasa w dół piękna, widokowa. Prawie cały czas, w dole, widziałem drogę do której musiałem dobiec. Ten kawałek jest po prostu rewelacyjny. Wybór trasy „na odwrót” chyba jest lepszy. Wchodzenie pod górę z takimi widokami dodatkowo motywuje. No cóź – ja wybrałem inaczej. Dobiegając do drogi u podnóża  Jurka pamiętałem o psie, szybko ominąłem go tak samo jak poprzednio i już prawie byłem „w domu”. Po dobiegnięciu do Gaty, nie wybrałem krzaczastego skrótu – pobiegłem drogą, na której sprayem wymalowane były znaczki DUT (Dalmatia Ultra Trail) – tak, tak będę tu w październiku !!!. Po niecałych dwóch godzinach dotarłem do samochodu. Tą trasę polecam szczególnie. Nie dlatego, że to najwyższy szczyt w okolicy ale dlatego, że jest bardzo malownicza i widokowa a przy tym jest trudna i techniczna. Ja pokonałem to kółko w niecałe 2h, drogowskaz w Gacie wskazuje, że oneway jest 3,5h. Jak widać bieganie po górach to znaczna oszczędność czasu:) Trasa ma około 1200 m przewyższenia. Gdyby startować z Omisia byłoby ze 200m więcej.

 

Trasa nr 4.  Fortica (StariGrad) zmodyfikowana trasa (10km / 1h15min)

Ostatnia trasa była powtórką z przed roku. Odwrotny kierunek i lekko zmodyfikowany track w Boraku. Chciałem oblatać dronem ruiny zamczyska i dlatego zostawiłem Fortice na koniec. Trasa jest niezbyt trudna. Nadaje się na początek przygód z dalmackimi górkami. Na pewno trzeba mieć w kieszeni 15kun aby dostać się do środka i na basztę Forticy. Rok temu, będąc na miejscu ok godz 7rano – jeszcze nikogo nie było,  w tym roku także byłem pierwszy (zwiedzający) ale tak naprawdę to drugi. Pierwsza była pani od biletów:) Oczywiście pieniędzy nie miałem ale dostałem gratis 1min zwiedzania:) Trasa najbliżej Omisia i w sumie tylko ok 400 m przewyższenia.

No i na koniec tradycyjne zdjęcia rodzinne:) i kilka widoczków.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *